Po przeczytaniu kolejnej recenzji i ja sięgnęłam po pierwszą powieść poetki Anny Janko.
Pierwsze zdania wprowadziły mnie w szybki bieg lektury, a ja z zaskoczeniem wchodziłam coraz dalej nabierając coraz większej nadziei na tak długo wyczekiwane zwerbalizowanie własnych odczuć związanych z dorastaniem w świecie socjalizmu praktykowanego.
Nie doczekałam się. Piękne zdania wciągnęły mnie tak głęboko w grzęzawisko cudzej duszy, że trudno było odychać. Dobrnęłam do brzegu łapiąc się dodatku specjalnego mojego wydania - wywiadu z samą autorką p.t. "
Sukcesem jest żyć świadomie". Dzięki niemu nie utonęłam :), a pani Janko okazała się być - w odróżnieniu od swojej literackiej odpowiedniczki- nie tylko inteligentną i sympatyczną osobą, ale i nawet wykazała się optymistyczną wizją świata i niezłośliwym poczuciem humoru. Bardzo żałuję, że tego wywiadu było tylko kilka stron.
Coś, co mogło byś rewelacyjnym obrazem dylematów kobiecych w naszych, jak to się ładnie mówi, realiach polskich okazało się być jeno zderzeniem z złośliwym lustrem macochy z Królewny Snieżki. " Lustereczko powiedz przecie, żem najpiękniejsza na świecie" w rąkach teściowej, męża z wpadki i nielubianych koleżanek zwyczajnie nie chce powtarzać " ty, tylko ty". Z biegiem czasu nabierałam nawet wrażenia, że "Dziewczyna z zapałkami" jest produktem terapeutycznego oczyszczania umysłu z najczarniejszych myśli. "
Normalnosc jest przerażająca " pisze Hanka. W sposobie myślenia " cierpię, więc jestem" jeszcze bardziej. Mimo tego bycie "poza" lub "ponad normalnoscią" wydaje mi się bardziej przerażające.
Książkę czytałam późnym latem, a z książkowej depresji wychodziłam na spacerach na słońcu. Nie polecam na jesienną porę, a na pewno nie polecam wcześniejszych wydań bez dodatku specjalnego :)
Zarysowany w powieści obraz kobiety (jak w żarciku " czy kobieta istnieje sama w pokoju zanim ktoś, kto wejdzie, ją dostrzeże?"), potrzebującej ciągłego potwierdzenia, czy to w ciągle powtarzanym motywie obowiązkowej seksualnej atrakcyjności przeglądającej się w każdych męskich oczach, czy w umierającej miłości przy pierwszym odrzuceniu, czy w wizji umysłu nieumiejącego egzystować w samym sobie bez towarzystwa przynajmniej kartki papieru- krótko mówiąc czysta definicja "egzystencji niesamodzielnej" -wywołuje- mimo związanego z tym smutku i współczucia - mój sprzeciw.
Tytuł " Dziewczyna z zapałkami " nawiązuje do bajki Andersena. Bohaterka zapisuje swoje ulotne myśli potwierdzające jej fakt istnienia ogrzewając się chwilową radością tego pisania niczym owa mała dziewczynka rozgrzewająca się ogniem zapałek. Andersenowska dziewczynka trafiła w końcu do ciepłego nieba, ale zakończeniem tej książki jest "nie chcę pisać już tej ksiazki, chcę zacząć inną"
(....)
Jako czytelnik mam teraz tylko nadzieję, ze ta inna książka zechce zapalać światła, zamiast je gasić.