Motto

Najpiękniejsze morze jeszcze nieujrzane
Najpiękniejsze dziecię śni jeszcze w kołysce,
Dni, te najpiękniejsze, są jeszcze przed nami,
A to, co chciałem ci powiedzieć, to najpiękniejsze
jeszcze niewypowiedziane.
(
tłum.własne wiersza Nâzım Hikmet)

czwartek, 11 marca 2010

Biała wstążka. Das weiße Band - eine deutsche Kindergeschichte

W podtytule: niemiecka opowiastka dla dzieci. Okreslenie jest uzyte oczywiscie w sensie "opowiesc o dzieciach", co jednak nie odbiera goryczy temu podwojnemu znaczeniu. Tytulowa biala wstazka jest symbolem niewinnosci wlasciwej temu wiekowi, nosza je jednak tylko niegrzeczne dzieci, ktore tak napietnowane maja o tej niewinnosci pamietac.
Akcja filmu rozpoczyna sie w roku 1916, a dzieci, o ktorych toczy sie opowiesc to pokolenie tych, ktorzy wespra pozniej Hitlera. Autorem filmu jest Michael Haneke (boje sie go z kazdym rokiem coraz bardziej), a sam film zostal nakrecony w konwencji czarno- bialej, statycznie, surowo i niemalze bez muzyki. Ten dobor srodkow jest bardzo trafny i na mnie zrobil bardzo silne wrazenie- wiele scen dzieje sie za zamknietym drzwiami, ktore my tylko obserwujemy dosluchujac odglosow; brutalnosc i okrucienstwo dostepne widzowi rozgrywa sie na glownie na plaszczyznie wypowiadanych slow. Nawet fryzury i stroje bohaterow mozna opisac jako sciagniete i dosznurowane niemalze przemoca. Bo o tym wlasnie jest ten film: przemoc rodzi przemoc. Czy ta przemoc jest umotywana starotestamentarnie, czy sadystycznie, czy wynika z wlasnej bezradnosci czy z niemoznosci okazania wlasnych uczuc, to ostatecznie nie odgrywa zadnej roli.

Film tutaj nadal jeszcze graja w kinach, chociaz doczekal sie juz tez wydania DVD, w dwuplytowej edycji specjalej, pelnej kolorowych obrazow, wywiadow i wielu odpowiedzi autora na pytania, co chcial tym filmem powiedziec, a czego wlasciwie nie, chociaz wszycy mu mowia, ze powiedzial... Dzieki tym dodatkom od razu po filmie moglam zobaczyc nagle wszystkie male i duze potworki z opowiastki ubrane w kolorowe sukienki i nowoczesne garnitury; niesmiale, znudzone czy usmiechniete do kamery przestaly straszyc i pozwolily ostatecznie zasnac po filmie snem spokojnym, by potem jednak przez kilka dni powracac zadajac pytania bez opowiedzi.

Film niewatpliwie warto zobaczyc, chociaz jest to jeden tych filmow, ktorych refleksja nie jest przyjemna w zaden sposob, nawet albo tym bardziej wlasnie w odniesieniu do aktualnych sytuacji, ostatnio akurat np. zwiazanych z katolickimi internatami szkol niemieckich i skandalami siegajacymi lat osiemdziesiatych.

Po zeszlorocznych debatach w Niemczech na temat bestellerowej ksiazki psychiatry i terapeuty Michaela Winterhoffa " Dlaczego nasze dzieci staja sie tyranami?" mozna by nabrac wrazenia, ze problem wychowywania dzieci wyladowal na zupelnie drugim brzegu.
Wspolczesni rodzice sami wychowywani anty-autorytarnie i dzis rekompensujacy braki partnera, sukcesu czy milosci poprzez "posiadanie dzieci" mieliby stwarzac nowe zagrozenie dla spoleczenstwa, mianowicie pokolenie niezdolnych nawet do punktualnego przyjscia do pracy, przez co oczywiscie tej pracy zachowac nie moga. Kpie sobie nieco i upraszczam, ale nawolywania do powrotu do porzadku i dyscypliny sa coraz glosniejsze, autor na poparcie swoich tez np. opowiada o matce zatrzymanej przez policje zima na rowerze z nagim bobasem tlumaczaca te sytuacje niechecia coreczki do ubrania sie i rodzicielskim poszanowaniem wolnej woli wlasnego dziecka.
Osobiscie duzo chetniej czytam ksiazki Jespera Juula, niz wspomnianego powyzej autora i chcialabym w tym miejscu je goraco polecic. "Nein aus Liebe", czyli w wolnym tlumaczeniu "mowie nie, bo kocham " lub "Das kompetente Kind" sa -mysle -duzo lepszymi przewodnikami dla ludzi chcacych wychowywac swoje dzieci nie w oparciu o posluszenstwo, lecz samoswiadomosc.

Spedzilam wiele czasu w internecie poszukujac ujecia z malo waznej sceny z zimowym krajobrazem, kiedy narrator wylania sie zza obrazu niczym bohater "Snow" Kurosawy zablakany w swiecie Van Gogha, ale nie znalazlam. Najwiecej zdjec jest wlasnie z tego ujecia powyzej: malego, placzacego chlopca wyznajacego swoje "grzechy" i zacinajacego sie nieodwracalnie w pogardzie i nienawisci.

Po tym filmie zapamietam wypowiedz Haneke o Eichmanie, ktory to na swoim procesie bez zadnego poczucia wstydu powtarzal, ze "spelnial swoje obowiazki". Haneke stwierdzil, ze wloski faszysta nigdy w ten sposob by sie nie usprawiedliwial. Mysle, ze jest to zdanie-klucz to zrozumienia tej - mam nadzieje -minionej i wypaczonej mentalnosci.

4 komentarze:

  1. Jak widzę, oglądamy te same filmy :)

    Ja się jednak nie boję Hanekego (myślę nawet zrobic sobie kiedyś taki mały prywatny festiwal jego filmów).
    Jeśli już czegoś mamy się bać, to tych wszystkich ciemnych i podskórnych sił, które w nas drzemią - a które właśnie Haneke wydobywa na światło dzienne (czyli po prostu nam je uświadamia).

    Hm... to ciekawe, jak byśmy odebrali ten film, gdyby pokazano nam go w kolorach. I czy fakt, że w kolorze byłby on dla nas mniej okrutny i przejmujący, nie świadczyłby w jakis sposób na jego niekorzyść (bo w końcu, konwencja czarno-biała to tylko estetyczny chwyt, który nie powinien rzutować na zawartość myślową i samą wymowę psychologiczną filmu).
    I jeszcze mała uwaga/ciekawostka, tak a propos: film w rzeczywistości był nakręcony na taśmie kolorowej i dopiero później przetworzony na b@w. Juz to choćby świadczy o tym, jak bardzo chromatyka obrazu była ważna dla twórców tego filmu.)

    OdpowiedzUsuń
  2. ednak chyba bardziej sie boję Haneke, niz samej siebie ;)do tej pory nie obejrzalam zadnej wersji "Funny games" i nie wiem, czy sie na to jeszcze zdecyduje. Z kazdym rokiem zaprzyjazniam sie z sobą coraz bardziej i jak kazdy przecietny wariat stwierdzam, ze jestem niegrozna dla otoczenia, ale otoczenie niekiedy moze niespodzianie wyskoczyc z nozem. ;) Z "Bialą wstazką" specjalnie czekalam na DVD, zeby obejrzec moc wszystko w zaciszu domowym. zaczelam ogladac do pelna obaw,po jakis 40 minutach nerwowego wyczekiwania stwierdzilam, ze chyba tym razem nie bedzie tak zle, zrobilam przerwe na kawe, by jednak po chwili poczuc, jak walec przejezdza po mojej glowie. Haneke mowi zwykle o malych sprawach, zaniedbaniach, ktore przez lata urastają do wielkich problemow i patologii, a w tym wypadku mielismy juz patologię wypaczajacą dzieci, dla mnie przerazajace podwojnie. Zaskoczylo mnie to, ze film byl krecony w kolorze. Dziekuje za informacje. A twoje zdanie "I czy fakt, że w kolorze byłby on dla nas mniej okrutny i przejmujący, nie świadczyłby w jakis sposób na jego niekorzyść" przeczytalam najpierw "na nasza niekorzysc". Z tym bym sie zgodzila absolutnie. Ale rozumiem co masz na mysli, przy czym slyszalam tez wypowiedzi, ze kilka orginalnych tasm kolorowych z zycia Hitlera oddzialowywuje na ludzi bardziej niz typowe dla epoki ujecia czarno-biale.

    OdpowiedzUsuń
  3. A to ciekawe z tym Hitlerem w kolorze...
    Być może kolorowe filmy z tym draniem odziaływują na ludzi bardziej niż czarno-białe dlatego, że te ostatnie postrzegamy jakoś tak... mniej realnie, niż kolorowe?

    Byłoby to niejako zaprzeczeniem tezy, że czarno-biały Haneke oddziaływuje mocniej.
    Skąd się bierze ta różnica?
    Czy aby nie stąd, że "Białej wstążki" nie traktujemy jednak jako dokumentu, tylko jako dzieło sztuki?

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysle, ze tez chodzi o pewnego rodzaju przyzwyczajenia i stareotypy w mysleniu. Filmy czarno-biale oddzialywuja na nas mysle w dzisiejszych czasach silniej, jako ze ta konwencja jest dzisiaj rzadka i jesli sie pojawia, to wybierana jest przez artystę z okreslonych powodow. A "Hitler w kolorze" nie jest juz tą daleką, oswojoną historią, tyko jawi sie nagle wspolczesnie, czyli niepokojąco blisko. Tak ja to rozumiem, ale..

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę niezalogowanych użytkowników o podpisywanie się jakimś nikiem. Chciałabym (i pewnie też czytelnicy) móc odróżniać anonimowego komentatora z piątku od anonimowego komentatora z niedzieli.


Być może upłynie kilka dni, zanim będę mogła odpowiedzieć, ale cieszę się z każdego komentarza. Dziękuję za trud dialogu :)i zapraszam znów.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...