Motto

Najpiękniejsze morze jeszcze nieujrzane
Najpiękniejsze dziecię śni jeszcze w kołysce,
Dni, te najpiękniejsze, są jeszcze przed nami,
A to, co chciałem ci powiedzieć, to najpiękniejsze
jeszcze niewypowiedziane.
(
tłum.własne wiersza Nâzım Hikmet)

sobota, 12 lutego 2011

Swiat miniony? Joanna Bator - "Piaskowa Góra"

Od dłuższego czasu szukam powieści pani Joanny Bator "Japoński wachlarz" (chociażby z racji życia w Tokio nad Renem), niestety, wszelakie księgarnie internetowe pokazują naprężoną pierś "nakład wyczerpany", a allegro uśmiecha się do klienta za wartą wcześniej 27 zł pozycję obecnie za jedyne140 zł. Na moje chorobowe mamrotania telefoniczne w temacie poszukiwania utworów p.Bator rodzina zareagowała bardzo miło i tak stałam się w święta posiadaczką "Piaskowej Góry" i "Chmurdalii" . Dziękuję!

Joanna Bator - Piaskowa Góra
Opowieść o kilku rodzinach powiązanych wspólnym życiem w wieżowcu na- jak to  dawno, dawno temu mówiono- Ziemiach Odzyskanych. Babel na Piaskowej Górze w Wałbrzychu.
Zaścianek polskich wsi wprowadza sie do opuszczonych miast poniemieckich, ale zamieszkanie w pustym mieście nie jest w stanie przebarwić czy choć odbarwić ich mieszkańców. Bliskość w tym powojennym i komunistycznym świecie " homo homini lupus" oznacza w najlepszym wypadku bezceremonialność, codzienność ma do oferowania prócz rozczarowań ewentualnie jeszcze niewiele owocną, niekończącą się pracę , a w literaturze- jeśli się po nią w ogóle sięgnie -poszukuje się co najwyżej sentymentów ( a nie artyzmu, jak na to dyskretnie zwraca uwagę autorka.:)). Na kartach książki spotykamy i Janka Klosa i Leoncia z Isaurą, jak najbardziej z krwi i kości.

Największym walorem tej książki jest jej język, oryginalnie wykorzystujący ten potoczny, prosto z ulicy i  sloganów reklam. Autorka cytuje  z" taką dozą bynajmniej nie nieśmiałej "złośliwości. Pomiędzy zdrobnienia i trywialne wulgaryzmy potrafi od czasu do czasu wpleść odrobinę wpółczucia dla swoich bohaterów, by ich po chwili  znów obnażyć. Ci zostali jednak tak stworzeni, że nie byliby w stanie się za to obrazić. Stoją w tej książce nadzy, ale jedyne, co by mieli do powiedzenia to zapewne "no, tak to właśnie było, że ty to jeszcze pamiętasz, no, no, no".  Całkiem możliwe, że język wykreowany przez panią Bator umożliwia  literackie stematyzowanie tamtych czasów. Poezja jak dotąd potraciła na tym kamieniu zęby :(

Czytałam tę książkę, kiedy akurat w polskiej telewizji p. Tomasz  Lis i prof. Jan Tomasz Gross dyskutowali kwestię wojennego szmalcownictwa, a opowieści pani Bator wplatały się potwierdzającą, czerwoną nitką w  tezy kontrowersyjnego historyka.
Zaskoczyło mnie w kilku przejrzanych po lekturze recenzjach etykietowanie tej książki  "feministyczna".  Zdaje się, że przyległo do nazwiska autorki po innych jej książkach . Dla mnie żyjącej w kraju Alice Schwarzer to  określenie zawiera raczej nieco więcej niż tylko pisanie kobiety o kobietach.
Jeśli komuś podobał się klimat polskiego filmu "Wesele" z 2004 lub odpowiadała mu jego wymowa, to z tą książką może śmiało kontynuować przygodę.

Edycja
Na stronie wydawnictwa WAB przeczytałam informację, że książka Joanny Bator "Japoński wachlarz" zostanie wznowiona 1 czerwca 2011 w wydaniu poprawionym i rozrzerzonym!  Bardzo się cieszę i już się uśmiecham przepraszająco do mojej rodziny :)

24 komentarze:

  1. Ja już od jakiegoś czasu noszę się z zakupem "Chmurlandii" i "Piaskowej góry". Po Twojej recenzji może zakup przyśpieszę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Piaskową Górę właśnie pożyczyłam, a do Chmurlandii podchodzę, podchodzę i podejść nie mogę:( ale po powrotach chętnie służę. Rzuć okiem na stronkę wymiana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno tak zrobię!!! Nawet mogę stwierdzić, że już rezerwuję:) Nie ważne czy to będzie wymiana czy sprzedaż:P

    OdpowiedzUsuń
  4. O, "Piaskowa góra"! Zaczęłam czytać, książka mnie naprawdę pochłonęła, byłam w środku akcji do czasu, aż... ją zgubiłam. Szukam od dłuższego czasu i za nic nie wiem, gdzie ją podziałam!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Paula
    To może tak za miesiąc wymienimy maile?. Pecunia absolutnie nie jest tematem :)
    @ femme
    no to kłopot :). Chociaż końcówka z nagle wprowadzoną postacią księdza Adama i grande finale raczej nieco rozczarowywujące.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli nie uśmiecha Ci się czekanie do czerwca, chętnie pożyczę Ci "Japoński wachlarz". Jestem jego szczęśliwą posiadaczką. Z przyjemnością go do Ciebie wyślę.
    "Piaskowa góra" mimo wielu pozytywnych recenzji nie działa na mnie magnetycznie.:) Przeglądałam ją wczoraj w bibliotece i mam nadzieję, że się w końcu przełamię. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, czytałam już kilka recenzji tej książki, ale dopiero Twoja zachęca mnie do mobilizacji, żeby jej wreszcie poszukać :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem na tak dla obu tytułów powieściowych Joanny Bator. Mnie wtajemniczono, że "Japoński wachlarz" nie jest powieścią, lecz zbiorem esejów-notatek z podróży. Co również b.ciekawie się zapowiada.
    Święta racja, że ta proza -bardzo oryginalnym językiem- utrwala wciąż nie dość przedstawiony obraz lat 70. Portretuje zwłaszcza mentalność.
    Jest w tym szarzyzna...i wcale jej nie ma, bo te opowieści o Babelu są barwne. Minęło już kilka miesięcy od mojej lektury i z tej perspektywy dodam, że bohaterowie zostają w głowie, że doczepiają się do nich anegdotki i sentyment. Pisałam kiedyś, że Jadzia gra na nerwach jak nikt. Ale teraz to ja ją (na odległość) nawet lubię. Bo wiem, z czego ta jej prowincjonalność mentalna wynika. Poczucie humoru wiąże mi się nierozłącznie z tą pisarką.

    Zachodzę w głowę, która powieść była lepsza: Piaskowa... czy Chmurdalia...?
    Niby łączy je ten sam zamysł, ale ta druga jest szerzej (światowo) zakrojona, silniej intertekstualna (z "Odyseją" w tle)...z tym, że lekko kompozycyjnie -chyba-rozchwiana. Ale polecam, chętnie się kiedyś przejrzę w Twoich refleksjach.
    Zastanawiam się nad Twoją uwagą o nie-feminizmie. U nas się podkreśla "genderowość"... i rzeczywiście królują tu kobiety. Ale nic to nie musi mieć wspólnego z antagonizmem płci czy walką o równouprawnienie.
    Jednak... (zwłaszcza w "Chmurdalii")silnie akcentuje się różne orientacje seksualne i świat patriarchalny kurczy się niczym przekłuty balonik... to babski świat.
    Jaką nadwyżkę ma genderowość niemiecka? Mam na myśli literaturę, nie publicystykę, gdzie stężenie ideologii jest po prostu dużo wyższe...

    Pozdrawiam tradycyjnym: fiksum-dyrdum! ;)
    ren

    OdpowiedzUsuń
  9. @Lirael
    koszta przesyłki zagranicznej mogą być niekoniecznie przyjemną niespodzianką..ach...nie kuś mnie, ja mam taką słabą wolę * zagryza czekoladką* :). A może Ty byś chciała coś pożyczyć?

    "Piaskowa Góra" jako magnez to raczej odpycha ;)musiałam się dopingować, znam kilka osób bardzo rozczarowanych tą książką.

    @Maniaczytalnia
    zaufaj swojemu instynktowi. Książka jest pomyślana dla "szerokiego czytelnika" ( swoją drogą, kto to wymyśla takie określenia"), ale ten szeroki, barczysty czytelnik może poczuć się nawet i całkiem nieprzyjemnie.
    Czekam na Twoje wrażenia na blogu!

    @Tamaryszek
    czytałam Twoje obie recenzje, robiły wrażenie, (także że i książki zrobiły na Tobie wrażenie). Bohaterka ( alter ego autorki?) jest moją rówieśniczką, przechodziłyśmy podobne sytuacje kartkowo-propagandowe, a Wałbrzych pamiętam z różnych wyjazdów górskich jako miejsce, gdzie w autobusach jeżdzą mężczyzni z makijażem ( wtedy nie rozumiałam, że są to górnicy po pracy).
    I o ile Piaskowa Góra miała całkiem spójną koncepcję, to o tyle początkowa wizja w Chmurdalii, gdzie cały świat jest tak naprawdę Piaskową Górą spowodowała, że nie chciało mi się kontynuować lektury. Toteż o Chmurdalii pewnie długo nie napiszę.
    Co do Japońskiego Wachlarza, to jego fragmenty czytałam tutak i po Piaskowej Górze robi wrażenie, jakby się opuściło szkołe i wylądowało wreszcie wśród dorosłych ;)

    Temat feminizmu rozsadził by zupelnie ramy tego wpisu. Zycie w Niemczech jest zupełnie wolne od tych wielu codziennych podkresleń różnic płciowych, które w Polsce są normalne, a tu widziane byłby seksistowsko lub niezrozumiale kokieteryjnie. Dostrzegam, że zmiany w Polsce- te duże i te przychodzące małymi kroczkami- od dłuższego czasu wywołują rozmaite reakcje obronne mężczyzn. Samo słówo feminizm np. dla wielu jest niczym obelga pierwszej klasy i zdania przepraszające "nie jestem feministką " czytam całkiem często.
    Nawet Ty teraz z jednej strony widzisz definicję femizmu, z drugiej stwierdzasz, że to babski świat przeciwstawiony patrialchalnemu :) -najwyrażniej u nas w jakiś sposób wszystko, co dotyczy kobiet ma etykietkę feminizmu i jest wpojone głębiej, niż by się zdawało. To miałam na myśli.
    Pozdrawiam Naznaczoną łabędziem serdecznie, teraz to określenie ma chyba znaczenie podwójne :)

    OdpowiedzUsuń
  10. :)) ach te ptaki! One też są genderowe: baletnice-łabędzie, papużki-nierozłączki, kury domowe, głupie gęsi, sikoreczki, błyszczące sroczki (i sroki-złodziejki).
    A takie godne ptaszę jak orzeł to naprawdę rzadko pojawia się jako orlica, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  11. Super! To za miesiąc się odezwę:)

    OdpowiedzUsuń
  12. no wlasnie - tak mi sie tez wydaje, ze w PL feministka j obelga i oznacza cos w rodzaju "wlochatej lesby" (niech mi lesbijki i futrzaki wybacza). podczas niedawnego pobytu w warszawie maz kuzynki zdziwil sie, ze "jeszcze mi nie przeszlo". moze uwaza feminizm za wstydliwa chorobe?
    mam w PL wiele samodzielnych kolezanek z dawnych czasów, ale chyba zadna by sie jako feministka nie okreslila. a tymczasem w SE nawet mezczyzni okreslaja sie mienem feministów (tez nie wiem czy dobrze)

    OdpowiedzUsuń
  13. @Tamaryszek
    :) jak w tej opowiastce, czy jeśli krzykniesz na ulicy " człowieku", czy obejrzy się za tobą kobieta?
    Kiedy przyjechałam do Niemiec 17 lat temu w każdej księgarni i biblitece były półki z " literaturą dla kobiet". Omijałam je łukiem, bo były takie jak brzmiały :( Teraz w bibliotece nie znajdę już tego typu działu, za to od niedawna mamy w dzięciecej " boyz only", a chłopcy są podobno przedmiotem specjalnej troski pedagogiki.

    @blog sygrydy dumnej
    No jeśli przełożyć Twoje określenie na język definicji wikipedii ;), czyli feministkę jako "bogatą w owłosienie osobę preferująca seksualnie kobiety", to sądzę, że wiąkszość mężczyzn (nie tylko w Szwecji) okazałoby się być feministami.

    Według wikipedii pl to w tym worku są i zwolenniczki aborcji i przeciwniczki Kościoła. Może stąd właśnie etykietowanie książek poruszających tego typu tematy jako feministycznych.
    Jeśli A jest B, to B jest A, taka to logika :(

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana Pemberley, jeśli chcę komuś miłemu sprawić przyjemność, to taki drobiazg jak koszty wysyłki nie ma dla mnie najmniejszego znaczenia.
    Czekam na adres, na który pofrunie "Japoński wachlarz"(lirael@pro.wp.pl).
    Może spokojnie u Ciebie przezimować, przewiosnować, przelecić i przejesiennić, bo ja już go czytałam i wobec oskarżycielsko oczekujących stosów nie planuję powtórki w najbliższej przyszłości. Tak więc nie ma potrzeby lektury w pośpiechu.
    Książka nie jest powieścią. To owoc pobytu autorki w Japonii na stypendium naukowym (jest antropologiem). Absolutnie nie rości sobie pretensji do opracowania naukowego, to raczej impresje i wspomnienia, napisane w rzeczowy sposób.
    Mnie "Japoński wachlarz" podobał się zdecydowanie bardziej niż książka Bruczkowskiego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam zupełnie tej autorki, a nie pogardziłabym. Niestety zagranicą polskie książki rzadko wpadają mi w ręce, będzie chyba z tym czytelnictwem ojczystym ciężej...

    OdpowiedzUsuń
  16. @Lirael
    ach, komentarze od Ciebie powodują, że mogę spokojnie wyłączyć kaloryfery ;)
    I chociaż tym razem uzbroję się w cierpliwość, to mimo tego bardzo, bardzo dziękuję Ci za Twoją życzliwość :) Wysłałam maila :)

    A po książce p.Bruczkowskiego też obiecywałam sobie dużo więcej.

    @Czara
    Mozemy zrobic akcję " podaj dalej", czyli "Piaskowa Góra krąży po Europie
    Ksiazkę pożyczyła już Anna, a potem jest w kolejce Paula, ale jesli chcesz poczekac, to mozesz byc następna.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wspaniały stosik!! Gratuluję książek i życzę przyjemnego czytania:)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetny pomysł, staję zatem w kolejce po Pauli ;-)(mój mail to rozcinam-pomarancze@wp.pl) Ja natomiast chętnie puszczę w obieg ksiązkę Marty Syrwid "Zaplecze", którą zresztą też dostałam od blogowiczki Moni :) Czy to może zainteresować Ciebie lub Twoje Czytelniczki?

    OdpowiedzUsuń
  19. @ kassandra_85
    dziękuję

    @czara
    Troszkę to potrwa, za jakiś miesiąc lub dwa (?)odezwę się na maila.
    Nie znam p. Marty Syrwid, a google mi powiedziały, że to książka o anoreksji w świecie modelek?
    Nieznane mi to światy, tak trochę to nawet się wzdrygnęłam :) ale jeśli dobra literatura, to może warto??

    OdpowiedzUsuń
  20. Odpisałam u siebie, ale stwierdziałam, że lepiej pewnie tutaj :) "Piaskową górę" mogę pożyczyć lub jeżeli znalazłabyś coś dla siebie - również wymienić. Jak dla mnie - jak to mówią - wsio rybka, chcę przeczytać :D

    Jeżeli będziesz chciała podyskutować o szczegółach, to zapraszam do korespondencji mailowej (adres u mnie na blogu). Najlepiej po 28.02 ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. @ksiazkowo
    Własnie mi się przypomniało, że swego czasu chciałaś, stąd zapytanie. Lista się poszerza :), i to wszystko pewnie potrwa z miesiąc lub dwa wszystko.
    Udanej podróży!

    OdpowiedzUsuń
  22. Super, pasuje mi taki terminarz :D To jak lista będzie ukończona, to będziemy dyskutować, co dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Wszyscy chwalą nie tylko "Piaskową Górę", ale i inne jej utwory, a ja od jakiegoś czasu przymierzam się do nich i przymierzam, i przymierzam xD'''

    Odnośnie kupowania on-line polecam moje odkrycie sprzed kilku lat: bonito.pl (http://bonito.pl/autor/joanna+bator/0) xD

    Ale informacja o wznowieniu i - co ważne - rozszerzeniu "Japońskiego..." mnie zaskoczyła.
    Mam nadzieję, że Ci się uda przeczytać "Japoński...", bo ciekawi mnie, jak Ty odbierzesz tę książkę (w ramach Tokio nad Renem) xD

    Pozdrawiam serdecznie!^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Myślę, że "Japoński wachlarz" spodoba mi się jednak dużo bardziej niż "Piaskowa Góra".

    Jak na razie księgarnie wysyłkowe mało na mnie zarabiają, bo zwykle obarczam transportem książek moich gości i różnych rodzinnych komiwojażerów, ale dziękuję za linka,może kiedyś sią przyda.

    Póki co zazdroszczę "Tatami kontra krzesła", ja będę musiała jeszcze ćwiczyć się w cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę niezalogowanych użytkowników o podpisywanie się jakimś nikiem. Chciałabym (i pewnie też czytelnicy) móc odróżniać anonimowego komentatora z piątku od anonimowego komentatora z niedzieli.


Być może upłynie kilka dni, zanim będę mogła odpowiedzieć, ale cieszę się z każdego komentarza. Dziękuję za trud dialogu :)i zapraszam znów.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...