Motto
Najpiękniejsze morze jeszcze nieujrzane
Najpiękniejsze dziecię śni jeszcze w kołysce,
Dni, te najpiękniejsze, są jeszcze przed nami,
A to, co chciałem ci powiedzieć, to najpiękniejsze
jeszcze niewypowiedziane.
(tłum.własne wiersza Nâzım Hikmet)
Najpiękniejsze dziecię śni jeszcze w kołysce,
Dni, te najpiękniejsze, są jeszcze przed nami,
A to, co chciałem ci powiedzieć, to najpiękniejsze
jeszcze niewypowiedziane.
(tłum.własne wiersza Nâzım Hikmet)
środa, 4 sierpnia 2010
O miłości i makaronach / Mine vaganti / Loose Cannons/Männer al dente
To miało być miłe wyjście z koleżanką do kina. Ale niestety w kinie byli jeszcze inni "widzowie", tacy, którzy są zmorą każdego kinomana, gadający, jedzący, komentujący na całą salę, a ci siedzący obok mnie, którzy się jeszcze " do środeczka" dosunęli, mieli ze sobą celofanową paczkę chipsów i psa. Tak, psa w kinie. Podobno wolno. Lubię zwierzęta, chociaż wolę, jak są... hmmm... umyte i wolę w czasie seansu nie musieć odciągać żadnego od oblizywania moich spodni.
Toteż o filmie mogę powiedzieć tyle, że wydawał się mi być nierówny; poezję i humor rozcinał płaski żart i ostry montaż, możliwe jednak, że "Mine vaganti" był genialny i bardzo rozrywkowy, a mi zwyczajnie nie było dane się skupić. Kilka ujęć zapadających w pamięć swoją sympatyczną symboliką (wątek starszej pani i jej wspomnień, scena z biscoti i czytania książki w łóżku) skłania mnie do obejrzenia tego filmu kiedyś tam raz jeszcze, ale na pewno w zaciszu kina domowego, przy zupełnie innych zapachach....Biedny mały illutus.
Co mnie natomiast przed seansem ucieszyło, to trailer filmu dokumentalnego Bébé(s)/Babies/Babys o czterech niemowlętach w czterech kulturach. Kamera towarzyszyła maluszkom z Japonii, Mongolii, Namibii i USA przez pierwszy rok ich życia, a film pozbawiony jest komentarzy i tłumaczeń.
Sountrack "Mine vaganti" do odsłuchania we fragmentach tutaj
1 komentarz:
Bardzo proszę niezalogowanych użytkowników o podpisywanie się jakimś nikiem. Chciałabym (i pewnie też czytelnicy) móc odróżniać anonimowego komentatora z piątku od anonimowego komentatora z niedzieli.
Być może upłynie kilka dni, zanim będę mogła odpowiedzieć, ale cieszę się z każdego komentarza. Dziękuję za trud dialogu :)i zapraszam znów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj, przypomniałem sobie, że o tym filmie kiedyś pisałaś :)
OdpowiedzUsuńMnie również udało się go niedawno obejrzeć.
Pozwól, że podzielę się z Tobą fragmentem mojej mini-recenzji z "Mine Vaganti":
Film jest zaludniony całym mnóstwem barwnych, by nie rzec, ekscentrycznych postaci; zdjęcia zgrabnie oddają malowniczość italskiego krajobrazu i uroczych zakątków włoskich miasteczek; na potrzeby filmu została też specjalnie napisana muzyka… więc wszystko składa się na niezwykle atrakcyjną formę – zwłaszcza dla tzw. „szerokiej” publiczności (o ile się nie mylę, to film we Włoszech okazał się wielce popularnym hitem). A jak wiemy, „szeroka” publiczność nie przepada zbytnio za intelektualną głębią, ani za nadmiarem oryginalnych rozwiązań i kompleksowością kwestii, więc… tego wszystkiego po filmie Ozpeteka nie można się spodziewać. Można się natomiast spodziewać całkiem niezłej rozrywki i paru momentów (jak i ludzkich charakterów), które na dłużej zostają w naszej pamięci.
Witaj, przypomnia
Koniec końców „Mine vaganti” dostarczyć może sporej przyjemności, choć nie takiej jaką sprawiają nam wyszukane dania. To raczej smaczny, dobrze (bo tradycyjnie) przyrządzony makaron, w sam raz na zaspokojenie naszej okazjonalnej ochoty na kino lekkie, łatwe i przyjemne.
* * *
Więcej można przeczytać tutaj:
http://wizjalokalna.wordpress.com/2010/11/11/filmowisko-rok-przestepny-krzyczacy-mezczyzna-dni-pozadania-ksiezna-de-montpensier-o-milosci-i-makaronach/
Pozdrawiam