Kto nazbyt długo w mieście był więziony,
Ten w lica niebios spogląda radośnie,
Z serca mu błoga modlitwa wyrośnie,
By iść w nadziemskie, uśmiechnięte strony.
Któż może więcej być zadowolony
Ten w lica niebios spogląda radośnie,
Z serca mu błoga modlitwa wyrośnie,
By iść w nadziemskie, uśmiechnięte strony.
Któż może więcej być zadowolony
Niż człek, co leży na trawie, miłośnie
Zaczytan w książce, mającej o wiośnie
I o miłości najtęskliwsze tony.
W wieczór, wracając, słucha Filomeli
Rozkosznej pieśni, patrzy, jak obłoki
Płyną promienne po niebios topieli.
Załuje wówczas, że dzień jasnooki
tak szybko gaśnie, jakby łzy anielej
kropla spłynęła w firmament głęboki.
Zaczytan w książce, mającej o wiośnie
I o miłości najtęskliwsze tony.
W wieczór, wracając, słucha Filomeli
Rozkosznej pieśni, patrzy, jak obłoki
Płyną promienne po niebios topieli.
Załuje wówczas, że dzień jasnooki
tak szybko gaśnie, jakby łzy anielej
kropla spłynęła w firmament głęboki.
(1818)
Piękne wybrałaś na dzisiaj strofy.
OdpowiedzUsuńZatęskniłaś za poezją ;-)
Ten nastrój to chyba po dzisiejszym spacerze.
Ach ci romantycy :)
OdpowiedzUsuńTak, miasto mu nie służyło, ale i leżenie na trawie miało dla niego zgubne skutki.
(Poor Keats.)
A swoją drogą jego wiersz skojarzył mi się z malarstwem (krajobrazami) Constable'a (ten sam czas, ten sam nastrój, a nawet... ta sama okolica :) )
Cieszę się, że się podobało.
OdpowiedzUsuń@Gitka - ten wiersz rzeczywiscie pasował do pierwszego spaceru po tak długim czasie. Dziękuję raz jeszcze!
@ Logos - poor Keats, indeeed... Chcę powiedzieć,że wierzę, iż obejrzysz Bright Star, chociaż nie mogę powiedzieć, że wiem. Pozdrawiam.